15 maja 2013

005. Bania u Cygana

      Ostatnio poznałam kilku nowych ludzi, znów zaczęłam spotykać się ze znajomymi i chodzić na imprezy. Narcyz zaprowadził mnie na jakieś zadupie i wstazał na trzy domy stojące obok siebie na wzgórzu. 
      - Widzisz te trzy domy? W każdym z nim o każdej porze dnia i nocy można znaleźć towar - powiedział wesoło prowadząc mnie tam. Byłam w szoku, jak wiele może się zmienić przez rok zerwania kontaktu z przyjacielem. Chodzi o to, że on poznał takie miejsca o których ja nie miałam pojęcia, a to przecież ja byłam tą złą.
      Weszliśmy do domu środkowego i pierwsze co pomyślałam to ''o, fajna melina''. Mieszkała w nim pewna para, żyli na kocią łapę, mieli po 40 lat. Cygan, łysiejący facet o twarzy psychopaty, wcale nie był cyganem, nie żarł też gruzu ani nie kradł, a nawet więcej - nie pił ani nie palił. Był przykładem porządnego człowieka, spokojny do bólu i małomówny. Ale widać było, że psychol i przez ten spokój kiedys wybuchnie i powyrzyna wszystkich dookoła. Ważniejsza w tym jest jego kobieta, Krystyna. Widać, że kiedyś była fajna dupa, ale picie, palenie i kreski zrobiły swoje. Podkreślam, że była tancerką erotyczną w młodości. Kobieta na trzeźwo jest aniołem, ale problem jest w tym, że prawie nigdy nie można jej spotkać trzeźwej. Obrót o 180 stopni, diabeł po prostu. Ale przejdźmy do tematu.