15 maja 2013

005. Bania u Cygana

      Ostatnio poznałam kilku nowych ludzi, znów zaczęłam spotykać się ze znajomymi i chodzić na imprezy. Narcyz zaprowadził mnie na jakieś zadupie i wstazał na trzy domy stojące obok siebie na wzgórzu. 
      - Widzisz te trzy domy? W każdym z nim o każdej porze dnia i nocy można znaleźć towar - powiedział wesoło prowadząc mnie tam. Byłam w szoku, jak wiele może się zmienić przez rok zerwania kontaktu z przyjacielem. Chodzi o to, że on poznał takie miejsca o których ja nie miałam pojęcia, a to przecież ja byłam tą złą.
      Weszliśmy do domu środkowego i pierwsze co pomyślałam to ''o, fajna melina''. Mieszkała w nim pewna para, żyli na kocią łapę, mieli po 40 lat. Cygan, łysiejący facet o twarzy psychopaty, wcale nie był cyganem, nie żarł też gruzu ani nie kradł, a nawet więcej - nie pił ani nie palił. Był przykładem porządnego człowieka, spokojny do bólu i małomówny. Ale widać było, że psychol i przez ten spokój kiedys wybuchnie i powyrzyna wszystkich dookoła. Ważniejsza w tym jest jego kobieta, Krystyna. Widać, że kiedyś była fajna dupa, ale picie, palenie i kreski zrobiły swoje. Podkreślam, że była tancerką erotyczną w młodości. Kobieta na trzeźwo jest aniołem, ale problem jest w tym, że prawie nigdy nie można jej spotkać trzeźwej. Obrót o 180 stopni, diabeł po prostu. Ale przejdźmy do tematu.
      Siedzieliśmy przy stoliku w salonie, łącznie 8 osób, każdy z każdm gadał, dużo śmiechu, jak to przy paleniu, ale byli i tacy, co nie tylko palili. Opowiadałam coś Cyganowi, on jako jedyny trzeźwy siedział pomiędzy tymi zjebami i milczał, więc zagadałam. I teraz przejdźmy do fenomenu związku Krystyny z Cyganem, bo gdy ja z nim rozmawiałam kątem oka widziałam jego kobietę, która siedząc obok niego, zapierała się o niego plecami na kanapie i nogi rozkładała przed innym facetem macając się tu i tam i wydając jednoznaczne odgłosy. Głównie chodziło o to, że ona zmieszała fetę i jakieś tabetki, poźniej jeszcze jakiś bimber piła czy chuj wie co, i tak jej odpierdalało. Zasadniczo, jako że Cygan to jej facet i trzeźwy na dodatego, to powinien ją ogarnąć, wysłać do pokoju czy coś, a on tylko siedział z kamienną twarzą i udawał że nic się nie dzieje. Ja starałam się normalnym głosem mu dalejś coś mówić, ale wewnątrz czułam tylko takie ASDFGSADJASDJFSHDSDF.
      W końcu ofiara Krystyny, Krzysiek miał na imię, z bananem na twarzy zmył się do kuchni, a ona tak nie wiedząc co zrobić to chciała za nim, ale w jednej chwili i Cygan się podniósł. A ona z taką chęcią mordowania na twarzy:
      - TY. - warknęła wściekle i już myślałam że mu przyłoży, ale zaczęła grzebać sobie po kieszeniach. - Masz, siedzisz tutaj, zostawiam ci picie... no dobra, masz też papierosy, trudno - położyła puszkę piwa i papierosy na stole, rzuciła ostatnie spojrzenie i znikła za ścianą 2 metry dalej, w kuchni. I ja już nie chce wiedziec co ja słyszałam. Wiadomo jedynie, że się na neigo rzuciła i starała całować, a Krzysiek słabo stawiał opór. 
      A Cygan wziął piwo i fajki, postawił na przeciwko siebie na ławie i spojrzał na mnie wyczekujaco. 
      - No, o czym mówiłaś? 
      Myślałam, że zwariuję. Ale szybko o tym zapomnieliśmy i dobrze się bawiliśmy. Krzysiek spierdolił do domu, Krystyna się uspokoiła odrobinkę, my dalej paliliśmy. Było już bardzo późno i wtedy ktoś zawołał żeby przynieść wódkę. Narcyz, siedząc najbliżej wyjścia wstał i potoczył się do kuchni, jako że był już ładnie ukurwiony. Wrócił, w jednej dłoni trzymał flaszkę, w drugiej nóż kuchenny. Zapadła cisza jak makiem zasiał. Narcyz dalej stoi z nożem nad jakimś facetem i nic, patrzy się na nas, zjarany w chuj, ledwo stoi. 
      Wszyscy ze wstrzymanym oddechem obserwują go, a Cygan coś takiego - obok na ławie leżał plastikowy pistolet, wziął go, wstał wycelował w Narcyza, strzelił, poźniej we mnie, strzelił i tak po kolei do każdego w pokoju a następnie przyłożył sobie broń do skroni i strzelił. Cisza w pokoju trwała kilka sekund, później wszystkich zgieło i zaczeliśmy szczeć ze śmiechu. I zrobił coś takiego normalny, trzeźwy człowiek. Nie mógł wiedzieć czy pistolet jest sztuczny, a jeśli był by prawdziwy, to co wtedy? Już mówiłam, on kiedyś naprawdę wszystich zamorduje. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz