15 maja 2013

005. Bania u Cygana

      Ostatnio poznałam kilku nowych ludzi, znów zaczęłam spotykać się ze znajomymi i chodzić na imprezy. Narcyz zaprowadził mnie na jakieś zadupie i wstazał na trzy domy stojące obok siebie na wzgórzu. 
      - Widzisz te trzy domy? W każdym z nim o każdej porze dnia i nocy można znaleźć towar - powiedział wesoło prowadząc mnie tam. Byłam w szoku, jak wiele może się zmienić przez rok zerwania kontaktu z przyjacielem. Chodzi o to, że on poznał takie miejsca o których ja nie miałam pojęcia, a to przecież ja byłam tą złą.
      Weszliśmy do domu środkowego i pierwsze co pomyślałam to ''o, fajna melina''. Mieszkała w nim pewna para, żyli na kocią łapę, mieli po 40 lat. Cygan, łysiejący facet o twarzy psychopaty, wcale nie był cyganem, nie żarł też gruzu ani nie kradł, a nawet więcej - nie pił ani nie palił. Był przykładem porządnego człowieka, spokojny do bólu i małomówny. Ale widać było, że psychol i przez ten spokój kiedys wybuchnie i powyrzyna wszystkich dookoła. Ważniejsza w tym jest jego kobieta, Krystyna. Widać, że kiedyś była fajna dupa, ale picie, palenie i kreski zrobiły swoje. Podkreślam, że była tancerką erotyczną w młodości. Kobieta na trzeźwo jest aniołem, ale problem jest w tym, że prawie nigdy nie można jej spotkać trzeźwej. Obrót o 180 stopni, diabeł po prostu. Ale przejdźmy do tematu.

16 marca 2013

004. Kontakty z bliźnimi.

      Tekst zamieszczony poniżej znalazłam na starym laptopie - jest z przed 3 lat, miałam je dodać na starego bloga na onecie, jakiego wtedy prowadziłam... Notka nie jest kompletna, ale dodam ją tak jak się zachowała. Przedstawia moje życie towarzyskie, które juz wtedy było dość skąpe... No.

''Czasami,  gdy sobie rozmyślam, dochodzę do wniosku, że jestem zadowolona ze swojego życia towarzyskiego. Ale, gdyby spojrzeć na nie oczami osoby postronnej, to już całkiem inna sprawa... Bo jest beznadziejne. To tak, jakbym nie miała w ogóle tego życia towarzyskiego. Ogranicza się ono do mojej mateczki, psa, Narcyza, mamy Narcyza i od czasu do czasu Kaśki i jej ćpunów. Tyle.
Przeskanujmy to po kolei. Nawiązując do kontaktów z matkami, jestem całkowicie poważna. Z Kaśką i ćpunami również. No ale z Narcyzem bywa różnie. Nie wiem jak określić nasz związek. Jesteśmy przyjaciółmi? Hm... Jesteśmy na swój sposób, ale raczej z przyzwyczajenia, nie emocjonalnie. Tak było zawsze, zawsze razem, niczym brat i siostra, pierdolone bliźniaki które są od siebie uzależnione nawet jeśli mają ochotę od siebie odejść. Nie można tak po prostu przestać żyć razem. 
Kiedyś się równie mocno kochalismy, co przyjaźniliśmy. Ale to się zepsuło, chociaż cholera wie czemu wciąż ze sobą trwamy, razem spędzamy dnie, jemy razem, milczymy razem, śpimy w jednym łóżku. Tylko jesteśmy, bez słów, bez uczuć. To takie głupie, ale nie wyobrażam sobie życia bez niego.

1 marca 2013

003. I tak trwa mój szalony sen...

      Zazwyczaj zaczyna zależeć nam gdy jest już trochę za późno. Tak sobie wmawiam, wmawiam sobie gdy zasypiam i gdy się budzę, gdy robię herbatę, gdy sprzątam kuwetę Lucyfera, gdy kręcę jointa. To nie mi zaczęło zależeć, lecz Narcyzowi. A według mnie nie jest za późno, ale on tak zapewne sądzi, więc zaczyna się wkurwiać. 
      Wygląda, że zaczyna mu zależeć. Chodzi o to, że, zaczęłam spotykać się z chłopakiem. Głównie, to spędzamy dni na przesiadywaniu u mnie. To zyczajny, porządny facet, nie ćpa, nie pali, pije tylko w weekendy, czyli w sam raz osoba dla mnie. Nie zależało mi na początku, ale polubiłam go... 
      Przyznaję się bez bicia, i wstyd mi jak cholera, że na początku szpanowałam, że wreszcie sobie kogoś znalazłam. No może nie do końca, do znajomość z tym kolesiem jest na etapie poznawania się, ale i tak spędzamy dużo czasu. Ale wracając, fakt faktem, że Narcyz mieszka na przeciwko i jeśli chce, może obserwować każdy mój krok... Wpadliśmy na niego łącznie kilkanaście razy w tym miesiącu.